Blog

środa, Czerwiec 3, 2015, 21:30 | Brak komentarzy »
Żródło grafiki: www.xdpedia.com/tag/urz%C4%85d/1
Postanowiłem dzisiaj, przybliżyć Tobie proces ubiegania się o dotację unijne oraz co dzieje się gdy już tę dotację otrzymamy.
Postanowiłem Ci o tym napisać, ponieważ sam w swojej firmie (biuro projektów budowlanych) z powodzeniem wystarałem się o dofinansowanie i w związku z tym faktem, śpieszę się podzielić z Tobą moim doświadczeniem w tej kwestii.
Po pierwsze, musisz wiedzieć, że starając się o dotacje unijne, zaczynasz mieć już na samym początku do czynienia z instytucjami, które de facto reprezentowane są przez urzędy w czystej postaci (urzędy pracy itp.) albo przez nazwijmy to organizacje powołane w tym celu w ramach wspólnoty europejskiej. Każdy kto jest przedsiębiorcą, dobrze wie jak takie instytucje działają i jak ciężko jest cokolwiek załatwić.
Musisz z góry wyzbyć się nastawienia, że komukolwiek będzie zależało na Twoim wniosku. Nie łudź się że ktoś szepnie Ci dobre słówko, bądź pomoże przy wypełnianiu stosu formularzy. Prawda jest taka, że mało kogo to obchodzi, a za literówkę czasami potrafią odrzucić Twój wniosek nad którym siedziałeś nocami. Powód odrzucenia — błąd formalny.
Wielokrotnie zastanawiałem się, czy ktoś zadzwoni do mnie z informacją, że muszę poprawić to i owo a następnie pieniądze na pewno trafią do mojej firmy. Niestety, to tak nie funkcjonuje. Urzędnicy siedzą, szukają błędów i gdy tylko znajdą z automatu odrzucają Twój projekt.
Mi się jednak udało i pieniądze zostały mi przyznane. Jakież było moje zadowolenie, gdy po podpisaniu umowy, mogłem (oczywiście zgodnie z załącznikiem) wydatkować przyznane mi pieniądze. Problem pojawił się np. wtedy, kiedy jednak stwierdziłem, że nie chcę już kupować danego przedmiotu, który wykazywałem w umowie, bo po głębszej analizie zdecydowałem, że powinienem kupić inny. Procedura trudna, bo ponownie trzeba pisać wnioski, tłumaczyć wszystko pisemnie, tworzyć aneksy do umów i oglądać twarze niezadowolonych urzędników, którzy co rusz powtarzają, że te kombinacje to dla nich dodatkowa robota.
Koniec końców, załóżmy, że uda Ci się zrobić super zakupy, może nawet zatrudnić ludzi, ale z doświadczenia wiem, że jesteś na początku swojej biznesowej kariery i nie za bardzo wiesz co masz z tym wszystkim dalej robić.
Owszem, jeżeli masz zlecenia, to jest ok, ale trzeba szczerze stwierdzić, że na początku jest ciężko z płynnością zleceń, a co za tym idzie z płynnością finansową. Musisz myśleć, śledzić rynek, pozyskiwać zlecenia, kontrahentów, przeznaczać pieniądze na reklamę, tylko pytanie, czy wiesz jak do tego wszystkiego mądrze podejść?
Ja, korzystałem z porad mądrzejszych, bardziej doświadczonych przedsiębiorców. Nikt nie zrozumie problemów przedsiębiorcy tak, jak drugi przedsiębiorca. Dużo jednak czasu minęło, zanim moja kręta, zamglona droga zaczęła się przejaśniać.
A co z urzędem i innymi instytucjami? Przyznali Ci już przecież dotacje, a potem zapomnieli o Twoim istnieniu — tyle pod względem wsparcia.
Reasumując, lepiej mieć u swego boku dobrych, doświadczonych przedsiębiorców, którzy wiedzą co to jest kapitalizm i jak dobrze w tym świecie funkcjonować, którzy doradzą Ci co najlepiej zrobić na początku, w co inwestować, a nad czym w ogóle się nie skupiać, niż mieć przed sobą typowego urzędnika, dla którego nie liczy się powodzenie Twojej firmy.

Zarówno Oni jak i My dofinansowujemy, decyzje wyboru pozostawiam Tobie.

Tomek


Wtorek, Marzec 3, 2015, 23:00 | Brak komentarzy »

Miłosz Brzeziński jest coachem ICC, mentorem AIP Business Linku, członkiem rady ekspertów ośrodka THINKTANK oraz wykładowcą akademickim.

Jeżeli ktoś chciałby się przekonać, czy nawiązywanie partnerskich relacji w biznesie jest konieczne w dzisiejszych czasach musi przeczytać książkę pt. "Biznes, czyli sztuka budowania relacji".

W książce autor inspiruje ludzi, którzy pragną osiągnąć sukces w biznesie. Stawia wiele nurtujących pytań dotyczących zarządzania oraz udziela na nie odpowiedzi w sposób zabawny i intrygujący. Wyjaśnia, czy jesteśmy genetycznie zaprogramowani do pracy w zespole, na czym polega bycie prawdziwym menadżerem oraz jaka jest różnica pomiędzy zarządzaniem a ręcznym sterowaniem. Tłumaczy, jak pracować z innymi, jak należy postrzegać rację innych ludzi, jak szefować, jak radzić sobie z błędami oraz najważniejsze — od czego w ogóle zacząć.

Jeżeli masz z czymś problem to nie rozwiązuj go sam. Pomóż sobie go rozwiązać z pomocą innych osób. Pamiętaj, że wszystko co w życiu osiągasz staje się w towarzystwie i przy wsparciu innych. Zawsze ktoś pomaga. Nawet urodzić się nie można samemu.

To ludzie wiodą się wzajemnie do sukcesu i na razie tak zostanie. Cyfry, analizy, nowe technologie mogą najwyżej im w tym pomóc.

Tomek


Poniedziałek, Luty 9, 2015, 21:30 | Brak komentarzy »

    

Tim Ferriss to młody przedsiębiorca, który w swojej książce "4-godzinny tydzień pracy" (2008 rok) proponuje nam inne podejście do tworzenia i prowadzenia biznesu.

Tworzenie Muzy
Sugeruje, że Muzę, czyli działający pomysł na biznes należy tworzyć w obszarach, w których czujemy się komfortowo. Oznacza to, że Twoje pomysły powinny być związane z tym co lubisz robić w życiu. Jak użyć takiej rady? Weź kartkę, długopis i wypisuj bez dłuższego namysłu, w kolejnych linijkach czynności, które lubisz robić lub tematy, na których się znasz. Gdy już będziesz miał kompletną listę weź pierwszy wpis i poddaj go intensywnej analizie. Wymyśl sposoby zarobienia na tym i wypisz je. Przejdź do następnego wpisu i znowu wypisz jak na tym zarobić, itd. Następnie wybierz najbardziej obiecujące Twoim zdaniem pomysły i zacznij je realizować.

Prowadzenie biznesu
Tim wprowadza nowy paradygmat — nie będzie prowadzenia. Zaplanuj tak swój przyszły model funkcjonowania biznesu, żebyś w pewnym momencie mógł "wyjść" i zostawić Muzę automatycznie działającą. Nie oznacza to, że ma być to jakiś program, który działa w pętli. Może to być firma zatrudniająca ludzi, ale Ty ostatecznie powinieneś móc wyłączyć się z zarządzania tym przedsiębiorstwem i podejmować tylko minimalne konieczne działania. To właśnie dlatego książka nazywa się 4-godzinny tydzień pracy. Szczerze polecam. W środku znajdziecie masę przydatnych informacji.

Wojtek